W niedzielę, 19 czerwca byliśmy na pikniku. Nie, nie, to nie była imprezka, gdzie tylko siedzisz, raczą Cię dobrym jedzonkiem i napitkami. W tym przypadku to my musieliśmy się pokazać, że jest takie stowarzyszenie, po co, dla kogo. A to wymaga wspólnego przygotowania, którego krasnoludki nie zrobią, jeśli w ogóle istnieją.
Mowa o Gdyńskim Pikniku Pozarządowym, gdzie ideą jest pokazanie organizacji i stowarzyszeń non-profit , pozarządowych, ukierunkowanych na dobro społeczne, niesienie pomocy, wsparcie. Od ochotniczej straży pożarnej, poprzez ZHP, organizacje osób z autyzmem, wadami słuchu, chorobami Alzheimera, Parkinsona. Dziewięć namiotów na bulwarze nadmorskim , udekorowanych częściowo przez organizatora, częściowo przez ww organizacje robiły wrażenie.
Zabraliśmy się ochoczo do pracy przy organizacji stanowiska. Indywidualne pomysły były w cenie i do otwarcia pikniku o 10.00 było ono gotowe. Wystawiliśmy materiały informacyjne, poradniki, biuletyny i ulotki oraz budzące zainteresowanie wyroby arteterapii. Na tylnej ściance zawiesiliśmy plakat okolicznościowy, informujący jednocześnie o tegorocznym jubileuszu 20-lecia stowarzyszenia. Poczesne miejsce zajęły klocki Maple, które dla naszych członków stanowią dobrą możliwość ćwiczenia układu ruchowego dłoni, wyrabiania cierpliwości, a także myślenia. Najlepszy jednak okazał się SMOK. Ten długi gość, wysoko powieszony dopełnił fantazyjnego ustrojenia namiotu.
Po oficjalnym otwarciu zajęliśmy się informowaniem zainteresowanych przechodniów o pracy stowarzyszenia, rozdawaniem ulotek oraz rozmowami niekoniecznie ściśle na temat. Pojawiła się np. para seniorów ze Śląska, gdzie pan był parkinsonikiem – na zdjęciu w białych czapkach. Doradziliśmy im co mogą jeszcze zrobić dla poprawy swojej sytuacji. Pojawiła się także pani, która zostanie naszym nowym członkiem. Ela zajęła się sprawą i przekazała jej podstawowe informacje o organizacji, składkach, zajęciach. WITAMY nową koleżankę.
Udzieliliśmy także wywiadu dla organizatora czyli Gdyńskiego Centrum Organizacji Pozarządowych. Pogoda nam sprzyjała i gdyby nie zbyt silny czasem wiaterek wszystko byłoby idealne.
Wszyscy przybyli nasi członkowie wykazali się wkładem pracy, choćby w postaci dyżuru 2-3 godzinnego na stanowisku. Andrzej Lange z kolei oprócz pomocy przy „montażu i demontażu” stanowiska zrobił również kilka zdjęć, które poniżej prezentuję.
Dziękujemy Andrzejowi oraz innym aktywnym koleżankom i kolegom w imieniu służby.
Tak to się chyba mówi.
Jeśli za rok również będziemy w takim pikniku uczestniczyć, doświadczenia tegoroczne na pewno nie pójdą na marne.
opracował – AK
Comments are closed